wtorek, 28 czerwca 2016

Fotorelacja-Łódź

    

        Tak jak pisałam dwa posty wcześniej jakieś dwa tygodnie temu odwiedziłam Łódź, a dokładnie to ziemię łódzką. Kilka miesięcy temu babcia zaproponowała mi ten wyjazd, więc ja jako osoba znajdująca się na profilu z rozszerzoną geografią, (tak naprawdę rozszerzona będzie dopiero po wakacjach) a także lubiąca zwiedzać (chociaż to zależy, bo nie lubię szczególnie wycieczek zorganizowanych, ze względu na to, że 1. wszyscy się spieszą i tak naprawdę wycieczka, na której powinno się coś zobaczyć staje się gonitwą, która polega na nieustannym dążeniu do kolejnych celów wycieczki i kiedy już znajdujemy się przy którymś z nich, przewodnik już myśli o kolejnym i pośpiesza wszystkich , bo "będą korki i nie zdążymy" 2. trafia się taki przewodnik, który tak rozgaduje się na temat przykładowej porcelanowej filiżanki, z której pił któryś z piastowskich króli, że nie starcza mu czasu na wyjaśnienie kim w ogóle ci Piastowie byli) powiedziałam babci "tak babciu, jedziemy, czas podbić Łódź". Wycieczkę organizował jakiś związek emerytalny i dopiero po przybyciu wszystkich "moherowych beretów" na przystanek zdałam sobie sprawę, co to może oznaczać- ciągłe pytania o twoje życie, śpiewy w autobusie i kawały opowiadane przez "autobusowy mikrofon" (chociaż przyznam, że one mnie akurat bawiły).Najgorsze jednak było robienie zdjęć. Niektóre babcie fotografowały dosłownie wszystko (nie mogę uwierzyć, że to samo robiłam w podstawówce, wracając z jednodniowej wycieczki do domu z aparatem, na którym było 500 zdjęć, a na każdym z nich prawie to samo, czyli zdjęcia mebli z jakiegoś skansenu- najgorszy jednak był wyraz twarzy osób, którym te zdjęcia kazałam oglądać- to był prawdziwy poker face). Jednak najlepsze były prośby "zrobisz mi zdjęcie?", po czym do ręki zostały mi wręczane telefony z jakością i rozdzielczością ekranu taką, że gdybym przerzuciła te zdjęcia na laptopa to widziałabym jedną wielką plamę,i nic nie byłoby w tym złego, gdyby zdjęcie miało jakieś tło, tło czegoś ważnego, chociażby jakiś ciekawy obiekt, może to być nawet drzewo, ale nie hotel, hotel w którym nawet się nie zatrzymaliśmy, tylko czekaliśmy przed nim na autokar- wtedy to ja miałam poker face. I wtedy także uświadomiłam sobie, jak to dobrze, że moja babcia jest inna i też zauważa to, co ja.

Co zwiedzaliśmy?

      Pierwszym celem był Bełchatów, czyli w skrócie wielka dziura, z której wydobywany jest węgiel brunatny, jest to największe epicentrum węgla brunatnego na świecie, a najciekawsze jest to, że w 2038 roku, kiedy to węgiel się skończy zostanie ona przerobiona na sztuczny zalew. Szczerze to nie wyobrażam sobie, bo jest to tak olbrzymie, że jak patrzyłam w dół to mnie oczy bolały. Co tam Wielki Kanion, skoro mamy Bełchatów haha.

      Zwiedzaliśmy też Muzeum Łodzi, Muzeum Włókiennictwa, Łowicz, Łęczycę, Arkadię, Archikolegiatę w Tumie, odwiedziliśmy też geometryczny środek Polski, a także wieś,w której tworzył i mieszkał Władysław Reymont, czyli Lipce Reymontowskie. Na godzinę (nad czym bardzo ubolewam) wstąpiliśmy do Manufaktury, czyli największej galerii w Europie. Wyobrażacie sobie hektary sklepów, restauracji, kawiarni w jednym miejscu + w środku tego wszystkiego Beach Bar z możliwością oglądania Euro oraz grania w siatkówkę na piasku. Żałowałam, że nie mogłam spędzić tam całego dnia z workiem pieniędzy, którego nie mam.
    Wydaję mi się, a raczej jestem pewna, że nie ma sensu opisywać każdego poszczególnego celu wycieczki, bo chyba zasnęlibyście przed ekranem. Fakt faktem każda z wyżej wymienionych rzeczy miała w sobie coś, co mnie zainteresowało, co było godne zobaczenia, ale gdy weźmie się to wszystko pod uwagę razem, to tak naprawdę muzea, katedry, kościoły kryją w sobie coś, co je łączy i co staje się pewną monotonnością i powtarza się w każdym z nich.

      Najpiękniejszym miejscem całej wycieczki, który najbardziej utkwił mi w głowie była oczywiście ulica Piotrkowska, zatrzymaliśmy się w jednym z najstarszych hoteli łódzkich, a dokładnie w Savoy'u, (jeden z trzech łódzkich hoteli, który ma windziarza, a dokładnie trzech, jeden z nich był tak śmieszny, że chwilami zastanawiałam się czy jego dziwny humor to nie skutek zbyt długiego przesiadywania w windzie)od którego od Piotrkowskiej dzieliło nas dosłownie 20 metrów, więc przez te dwa wieczory, które mogłam spędzić z babcią w Łodzi spacerowałyśmy po jej bruku, siedziałyśmy pod parasolami jedząc lody i podziwiałyśmy jej architekturę, która ma dwie skrajności- albo jest bardzo zniszczona albo pięknie odnowiona. Ulica ta ma jednak coś w sobie, że ma ochotę się na niej siedzieć i siedzieć...
     Na Piotrkowskiej zobaczyłam sklep Tiger, o którym dużo słyszałam, ale nigdy w nim nie byłam, więc wstąpiłyśmy do niego i byłyśmy zaskoczone z babcią ile jest w nim fantastycznych rzeczy. Dajcie mi znać czy Tiger jest w Krakowie, bo nigdy go tam nie widziałam?

     Łódź bardzo dobrze zapamiętałam, ponieważ wydaje mi się, że zobaczyłam raczej jej piękniejsze oblicza, dzięki czemu dobrze utkwiła mi w pamięci. Uważam tak, ponieważ znana blogerka Ankyls skomentowała mi zdjęcie na moim Instagramie pisząc, że ulica Piotrkowska i ulice, które do niej przylegają są ujmujące, ale reszta Łodzi już nie całkiem. No cóż, nie wszystko jest idealne, ale te miejsca w Łodzi, w których byłam są naprawdę piękne. Ja już więcej nie piszę, tylko zapraszam Was na fotorelację, która będzie dosyć obszerna, jednak mam nadzieję, że się Wam spodoba ;)





Kiedy uświadamiasz sobie, że w latach 30-tych ludzie nosili ubrania, które założyłabyś teraz.




Hotel Savoy
































    Mam nadzieję, że chociaż trochę uzmysłowiłam Wam jak ta ziemia łódzka wygląda, dodam jeszcze, że mieszkam na południu Polski, czyli góry, a środkowa Polska to takie równiny, że chyba chodząc tam do szkoły ta prosta droga by mnie nudziła. Osobom mieszkającym tam zazdroszczę tylko jednego- super możliwości do jazdy na rowerze miejskim. Do następnego!
     ~Anka

wtorek, 21 czerwca 2016

Zakupowe inspiracje

Uwielbiam zakupy. Na tym mogłabym zakończyć post... ciekawe jaki byłby efekt.

Chodzenie po sklepach jest dla mnie zajęciem odstresowującym, o ile mam wystarczająco pieniędzy, żeby spełnić swoje zachcianki. Jednak w momencie kiedy nie mam pieniędzy nawet na to, żeby do galerii dojechać, wchodzę na strony internetowe. Nic tam oczywiście nie kupuję, bo nie mam za co. Jest to po prostu pewien rodzaj masochizmu w moim życiu. Katuje się świetnymi lookbokami na stronach sklepów. Oglądam (drogie) nowości i nie szukam pracy. I żeby tu chodziło tylko o ubrania, to byłoby dobrze. Przeglądam nowości w kinie, wchodzę na strony teatrów, sprawdzam koncerty. Czasami nawet przeglądam online asortyment  takich sklepów jak : Empik, Ikea, Rossmann czy Biedronka... tak, to nie żart. Ale serio... w Biedronce często można wyczaić świetne książki i filmy w bardzo niskich cenach !

Nie wiem czy jest to normalne, być może tak.  Jednak na jednorazowym przeglądaniu stron się nie kończy - nie, nie, nie. Zapisuje je w folderze na laptopie, a potem codziennie przeglądam, na zmianę ze zdjęciami Ryana Goslinga.
No... to ja już się wam trochę przedstawiłam - a teraz czas na przegląd asortymentu ! Dobra... nie brzmi to dość zachęcająco. Pokażę wam po prostu co zwróciło ostatnio moją uwagę. Oczywiście wszystko opatrzę moim CENNYM KOMENTARZEM ! CENNYM !


Zacznę od Stradivariusa.  Niestety zdjęć z ich strony nie da się pobrać. Ale udało mi się zapisać 2 zdjęcia z pięknymi T-shirtami. Dawniej miałam obsesje na punkcie tej części garderoby. Teraz kontroluję się i wybieram tylko takie, które w stu procentach mi odpowiadają.

Urzekło mnie to zestawienie kolorów - niby proste, ale ma coś w sobie i będzie pasować do wielu rzeczy. Natomiast drugi ma na sobie cekiny ! Zawsze chociaż jedna błyskotka powinna w szafie być - szczególnie kiedy jest tak ładna :)



W Stradivariusie znalazłam jeszcze bardzo ładne bluzki z odkrytymi ramionami - ale ich tak naprawdę wszędzie jest pełno więc nie jest to jakieś zaskoczenie.
Natomiast ten sklep posiada jedną perełkę. Słomkowy kapelusz ! Jestem fanką tych kapeluszy od dawna (co wzbudza śmiech u mojej babci, która tych kapeluszy nie lubi). W swojej kolekcji miałam taki jeden piękny... nazywał się Frank  i zginął śmiercią tragiczną. A tak naprawdę, to paru małych chłopców postanowiło wrzucić go do basenu, przez co cały się zniekształcił i na głowie wyglądał bardziej jak wiklinowy koszyk. Byłam bliska kupna pięknego brązowego kapelusza z dużym rondem w Stradivariusie, jednak moja dziwnie nieproporcjonalna głowa nie pozwoliła mi znaleźć odpowiedniego rozmiaru (fuck)

Opcjonalnie znalazłam jeszcze jeden kapelusz - tym razem w sklepie Bershka. Jest tak samo duży ale za to czarny. Czarny kolor przyciąga słońce, dlatego udar słoneczny jak najbardziej możliwy ! Ale kto mi zabroni nosić kapelusz w domu ?! Na pewno nie babcia :)



A teraz czapeczki ! Nie chodzi mi tu o bycie modnym (chociaż to swoją drogą), a bardziej o nie bycie chorym na boreliozę (lub inne gówno). Zbliżają się wakacje i zbliża się pewnie dużo wycieczek z czego część będzie odbywać się  w środowiskach pedofilskich ... lasach. Dlatego czapka z daszkiem to na pewno spoko pomysł. A dodatkowo to jest aż +30 do bycia sportowcem i niestety tylko +0,5 do bycia tumblr girl - ponieważ to czapka z 4f :/


Pokazałam wam już bardzo ładny kapelusz z Bershki, dlatego zostanę przy tym sklepie.
Na początek pokażę wam zwykłą i można powiedzieć że basicową rzecz - kardigan.

Zwykły szary kardigan. Ale mam już jeden kardigan z Bershki, troszkę o innym kroju i kolorze, ale trzyma się bardzo dobrze, dlatego chętnie zainwestowałabym w jeszcze jeden - właśnie taki jak na zdjęciu. Dodatkowo popatrzcie na spodnie modelki... właśnie takich szukam ! Niestety nie popatrzyłam na stronie, czy są dostępne, bo chyba nigdy nie zaryzykuje kupna spodni przez internet, a i tak wolałam się nie dołować kolejną piękną rzeczą.


Kolejne 2 rzeczy totalnie mnie urzekły - szczególnie pierwsza !


Jest to taka nietypowa koszulka polo, która cholernie przyciąga wzrok. Mam nadzieję, że na żywo wygląda tak samo. Cena jak na Bershkę i nową kolekcje nie jest jeszcze zatrważająca, bo wynosi nie całe 70zł.
Druga koszulka również jest bardzo ładna, jednak zajmuje drugie miejsce i będę chciała polować na pierwszą.


A teraz szybko pokażę wam dwa zdjęcia ze sklepu Diverse. Nie rozwodziłam się długo nad rzeczami z tego sklepu, bo na samym początku znalazłam coś czego szukałam.


Te bluzy (w sensie jedna z nich tylko nie mogłabym się zdecydować na kolor) są bardzo praktyczną rzeczą na wszelkie nocne ogniska i siedzenie do bardzo późna na zewnątrz. Ich ogromnym plusem jest to, że sięgają za tyłek. Jest to dla mnie o tyle ważne, że niestety mam w sobie dziwny strach, że pękną mi na tyłku spodnie. Jest to być może jakaś trauma z dzieciństwa- nie wiem, wiem natomiast, że jest to dziwne. Większość moich rzeczy jest krótsza, dlatego taka bluza byłaby idealna. Jedyny minus to modelki - nie wiem czemu jakoś mi nie pasują :/

A teraz ostatni sklep i moje ostatnie łzy wylane na klawiaturę. HOUSE. W tym sklepie znalazłam aż 4 pary spodni ! wow wow wow.


Te piękne spodenki, są zarazem imitacją zwiewnej spódniczki - +30 do tajemniczości !
Zakochałam się w tym kolorze, który będzie idealnie współgrał z moimi białymi nogami.

O tych spodenkach nie trzeba dużo mówić. #IndianaJonesStyle


Na te spodnie zwróciłam uwagę z sentymentu, ponieważ identyczny kolor spodni już miałam, niestety szybko stały się na mnie za krótkie (i w ogóle były jakieś nieforemne). A ten kolor spodni wyjątkowo mi się podoba.


No i standardowo... jeansy. Plus jest taki, że nie są SKINNY, a do niedawna ciężo było takie znaleźć. I mają fajne zakończenie nogawek.

I na koniec znalazłam 2 kombinezony - jeden z House'a, drugi z Bershki.








Zastanawiacie się, kto jeszcze w tym sezonie interesuje się kombinezonami... ? Tak, to ja :)



Na tym kończę przelewanie moich frustracji związanych z brakiem gotówki. Przedstawiłam wam po krótce obecne oferty sklepów - piszcie co ewentualnie wpadło w wasz gust i jakie sklepy lubicie.
A ja tymczasem idę oglądać "Grę o tron" i nie szukać pracy.

Pozdrawiam                                                                                                                        ~Aśka