Moje relacje ze sportem zawsze układały się dosyć dobrze. W zerówce uparłam się, żeby tata odkręcił mi kółka od roweru (nie rowerka ! ). Dużo niepowodzeń, płaczu, rzucaniu kromek z masłem (serio) i zaczęłam jeździć. Na komunię dostałam duży rower górski i nie miałam problemu żeby na nim jeździć, ponieważ już w sumie od dawna umiałam jeździć bez podpórek. Kiedy miałam 8 lat nauczyłam się jeździć na nartach. Ale masakra ile było jeżdżenia to sobie nie wyobrażacie !!! (Na plus było i jest to, że mieszkam w miarę blisko wyciągu narciarskiego). W trzeciej klasie wrzucono mnie na głęboką wodę... serio - mieliśmy zajęcia na basenie (ze szkoły) ja dostałam się do grupy umiejącej już pływać i pan instruktor kazał nam skakać do wody która nas przykrywała... fajnie. Nie mam z tego czasu traumy, ale nie kręci mnie jakoś szczególnie pływanie w zimnym basenie. Dużo bardziej wolę aquaparki czy termy. W czwartej klasie chłopcy nauczyli mnie skakać na nartach. Budowaliśmy skocznie i co sobotę organizowaliśmy zawody. Tak było do klasy 3 gimnazjum, kiedy to budowaliśmy skocznie "podwyższonego ryzyka". Tak z 6 do 8 metrów dało się zalecieć i przeżyć --- szok!
A kiedy śnieg schodził graliśmy w kosza, a raczej w grę "koszo-podobną" - "dwutakt" (może kojarzycie), w piłkę nożną (na polu ziemniaków) i oczywiście jeżdżenie na rowerach (to był nieodłączny element)+ rolki, ewentualnie łyżwy ale to już z dziewczynami. Liceum było czasem zawodów lekkoatletycznych. Biegi na 100 i 200 metrów, sztafety, przełaje, skok w dal, skok wzwyż. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że było warto i mam z tego czasu fajne wspomnienia. Jednak w tamtej chwili wizja ponownego przebierania się w autokarze i siedzenia długie godziny w upale na stadionie nie brzmiały tak pozytywnie.
Zastanawiam się dlaczego nie rozwijałam tego zainteresowania sportem. Być może grałabym teraz w jakimś klubie koszykarskim, średnio interesowałabym się studiami i stać by mnie było na
Życie pisze ciekawe scenariusze ahhhh - lepiej niż w "Klanie". Mając 18 lat dalej wierzę, że kiedyś zostanę skoczkiem narciarskim, który rozwinie damskie skoki w Polsce - bo tego mi właśnie brakuje.
Na razie pozostaje mi (i wam) podziwiać zmagania sportowe, których w tym roku jest szczególnie dużo ! Ale warto też zainspirować się tymi najlepszymi i samemu ruszyć dupę z kanapy, albo gdzie tam ją macie. W tym roku już za późno na powołanie do kadry narodowej na Igrzyska w Rio, ale za 4 lata... kto wie :)
A teraz zdjęcia które w jakiś sposób mnie motywują i dają pozytywną energię ENJOY !
![]() |
Po prostu CUDO <3 |
źródła : Google.pl, http://sport-motivation.tumblr.com/, Roxy, 4f.com.pl
Ps. moją ulubioną dyscypliną sportową są skoki narciarskie ale o nich kiedy indziej :)
Do zobaczenia ~Aśka
ja zawsze uwielbiałam koszykówkę. Od podstawówki po studia. W międzyczasie próbowałam innych dyscyplin. Teraz teraz stawiam głównie na siłownię (sztanga, hantle)i bieganie. Planuję też zapisać się na boks.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Hardkorowo Normalna
ja kocham skoki narciarskie ;) sama jednak zazwyczaj gram w siatkówkę.
OdpowiedzUsuńhttp://zyciepiszehistoriee.blogspot.com/
Pozdrawiam Zuzia :)